czwartek, 14 stycznia 2010

2010.01.05 Powrót do Polski

Miesiąc minął bardzo szybko. Kolejny raz planujemy przyleciec do Osaki na wiosnę.


Kolejka do odprawy. Lot był zaplanowany na 14:05, wiec na lotnisku byłyśmy ok 12. Było mnóstwo ludzi więc Shino, obawiając się czy zdązymy iśc do odprawy bagażu (do tego miałyśmy nadbagaż więc zajęłoby to jeszcze dłużej) poszedł porozmawiac z obsługą lotniska. Wrócił z niewesołą nowiną - bez wątpienia się nie spóźnimy, bo nasz lot ma opóźnienie 4 godziny.....



to się nazywa pech.......



dzięki tym 4 godzinom opóźnienia z Osaki do Amsterdamu dolecielismy o 22:05, czyli dokładnie wtedy kiedy miałysmy już byc w Polsce. Musiałysmy nocowac w Holandi, na szczęście hotelem zajęli się pracownicy KLM, następny samolot miałyśmy dopiero o 10 rano szóstego grudnia, do Polski doleciałyśmy na dwunastą...




ostatnie zakupy w lotniskowym Lawsonie



i już leciałyśmy. lot zamiast ok 9 godzin trawał 11 i pół godziny... w międzyczasie obejrzałyśmy 4 filmy, czyli wyrobiłyśmy naszą normę na 4 lata.

2010.01.04 Noworoczna wizyta w świątyni

Shino uparł się aby iśc do świątyni więc chcąc nie chcąc poszłysmy. Nie jestem szczególną zwolenniczką kościołów i świątyń (księża, księża i jeszcze raz księża), w Polsce w kościele bywam tylko przy okazji rocznicowych mszy za członków rodziny, więc tym bardziej nie kusiło mnie odwiedzanie japońskiej świątyni (tym bardziej, ze nie lubię traktowania tego typu miejsc jak miejsca do zwiedzania czy atrakcje turystyczne). Nie chciałyśmy robic zamieszania więc jednak poszłyśmy.




Spodeczek sake z okazji Nowego Roku. Nie piję alkoholu, ale spróbowałam bo chciałam wiedziec co piją muzycy których lubię.




Shino w kolejce do polania rąk wodą



sobota, 9 stycznia 2010

2010.01.03 Rok Tygrysa

Koniec roku w Japonii ma swoje zalety, przez pierwsze kilka dni stycznia prawie nie widuje się ludzi na ulicach Osaki (w Tokyo pewnie też jest ich dużo mniej). Większosc ludzi porozjeżdzała się po całej Japonii aby odwiedzic rodziny. Podróż shinkansenem w taki terminie jest koszmarem - trudno o bilet, jeszcze trudniej o miejsce siedzące, gdy wracałayśmy z koncertu Buck Tick w Budokanie widziałysmy bardzo duzo ludzi siedzących na podłodze, same też miałysmy problemy ze znalezieniem miejsca do siedzenia, musiałysmy przeczekac kilka pociągów, bo podróż na stojaco po nieprzespanej nocy raczej nam się nie usmiechała. Linią Nozomi z Tokyo do Osaki jedzie się 2,5 godziny, a tym razem miałam wrażenie że z 5 godzin.. W każdym razie na ulicach jest dużo spokojniej, nie ma tak dużo kur domowych wolniutko idących parami samym środkiem chodnika, dziewczyn i młodych kobiet kołyszących się z boku na bok na szpilkach (dlaczego noszą takie buty skoro nie umieją w nich chodzic?), czy równie śpieszących się salarymanów. Nie da się ukryc że nie znoszę takiego człapania, latałam pomiędzy nimi slalomem!



rowery, aby droga nie była nudna





wrota do piekła..a nie, to świątynia! brrr, to czerwone swiatło nasuwa mi od razu takie skojarzenia



Idąc z Umedy do Shinsaibashi łatwo zauważyc, że 2010 jest rokiem tygrysa. Tygrys na świątyni.



i następny...



kolejny!!